Urodziłam
małą córeczkę i mój cały świat musiał się zmienić. Jak
wygląda moja rzeczywistość? Czy jestem szczęśliwa?
Współczesna
matka jest pod ciągłą presją- takie stwierdzenie spotykam bardzo
często pośród moich koleżanek, które mają dzieci. Dlaczego tak
jest? Obraz współczesnej kobiety jest znacznie wypaczony. Wiele
rzeczy jest po prostu nierealnych.
Przyjrzyjmy
się słynnym matkom:
Patrzysz
i myślisz, ale laski. Ale zadbane... To jest błąd. One tak nie
wyglądają w rzeczywistości. Może Ambrosio należy do 1% kobiet,
które natura obdarowała super genami. 99% w tym ja nie posiada
takich genów. Ale nie jest to równoznaczne z tym, że jesteśmy
brzydkie. Nad tymi kobietami pracuje sztab ludzi. Nie wierze, że
same sobie gotują, że same zajmują się swoimi dziećmi, że nic
sobie nie poprawiały chirurgicznie, a na siłowni nie korzystają z
pomocy trenerów.
Te
kobiety pracują swoim ciałem. Muszą tak wyglądać, żeby nakręcać
rynek, czyli nas do kupowania kolejnych bzdur, które w życiu
normalnej kobiety są zbędne. My ćwiczymy dla dobrego samopoczucia,
a one tak pracują. Ciąży na nich ogromna presja...
Piosenka
"Milf coś tam coś tam" w cale nie ma wydźwięku
feministycznego. Moim zdaniem jest wręcz seksistowska. Seksowana
matka nie musi się wyginać w krótkich szortach.
Seksi
jest naturalność i pewność siebie. To drobne szczegóły, a nie
plastikowa manipulacja.
Drugim
powodem, dla którego macierzyństwo bywa trudne są oczekiwania
społeczne. W DDTVN pokazują cykl o Super Matkach. Ta ma swoją
firmę, tamta ma trójkę dzieci i prowadzi biznes, a inna karmi
dziecko 28 miesięcy... Spójrzmy prawdzie w oczy. Nie ma nagrody za
bycie normalną matką, której czasem nie chce się ugotować obiadu,
albo wyjść na spacer. Masz nagrodę jeśli rzekomo robisz wszystko
super. Ludzie tak się nie da. Wszystko jest oczywiście kwestią
indywidualnego wyboru. Jednak często spotykam się z opinią, że
mogłabym ten czas wykorzystać na studia, albo kursy podyplomowe.
Przecież dziecko to nie przeszkoda.
Dziecko
nie jest przeszkodą, ale dla mnie jest w obecnej chwili ważną
częścią życia. Sama zdecyduję jak wykorzystam urlop
macierzyński. Często mówię o potrzebie zmian. Wynika to z tego,
że nie mam tyle czasu co kiedyś na własne rozrywki.
I
ostatnia drażliwa kwestia. Nie wszyscy znajomi mają dzieci, chcą
je mieć i maja do tego prawo. Szanuję wybory innych osób.
Uwielbiam słuchać jak inni działają, co robią i jak im się
układa. Jest to dla mnie ważne, by przyjaciele czuli iż o nich
pamiętam i są dla mnie ważni. Staram się pamiętać wszystkie
szczegóły rozmów i plotek. Moje życie nie jest smutne,
ponieważ kilka razy dziennie zmieniam pieluchy. Lubię być z
dzieckiem, patrzeć jak się rozwija. Czasami jestem zmęczona do
granic wytrzymałości. Też miewam złe dni... Moja praca to
wychowanie dziecka. Pokazywanie mu świata... Ta praca trwa 24
godziny na dobę i stała się integralną częścią mnie
samej. Już nie jestem Lisi. Jestem Lisi i Matką. Spędzam czas z
mężem, dbam o dziecko i dom. I choć te dni się zlewają to są
wyjątkowe. Dlatego kiedy zaczynam rozmowy od tego jak rozwija się
moje dziecko to tylko dlatego, że tak teraz pracuję. Pamiętam o
sobie. Czytam książki, oglądam filmy, ćwiczę, tańczę, a nawet
czasem sobie śpiewam.
Nie,
nie zapominam o sobie... Choć akurat mam trudniejszy okres w
życiu, ale wierzę, że to się odmieni.
Lisi