poniedziałek, 9 listopada 2015

Moja ciąża... Jak to przebiegło/przebiega...

Jestem już po terminie porodu, ale niestety akcja się nie rozwija... Postanowiłam opisać kilka swoich doświadczeń i dla wielu kobiet przydatnych rad.

1. Jestem w ciąży! Co dalej?
Wiedziałam, czułam, że jestem w ciąży. Najpierw w dniu oczekiwanej miesiączki wykonałam test ciążowy, a nawet dwa różne. Wyszły pozytywnie. Cierpliwie czekałam na wizytę u ginekologa, a w międzyczasie wykonałam badanie krwi na hcg (stężenie hormonów ciążowych). Badanie wykonałam we własnym zakresie. Lekarz przyjął mnie, zaplanował badanie usg i wypisał pierwsze skierowania. Niestety pomimo moich próśb i lekkiego plamienia nie otrzymałam zwolnienia lekarskiego. W moim zawodzie jestem dodatkowo narażona na kontakt z chorymi dziećmi. To skłoniło mnie do przemyśleń na temat tego, kto ma prowadzić moją ciążę...

2. Wybór lekarza... Prywatnie czy państwowo? Nfz czy prywatna opieka?
Pomocna w wyborze lekarza okazała się strona internetowa znanylekarz.pl. Znalazłam wspaniałą Panią Doktor w swojej okolicy. Od początku czułam się bezpiecznie pod jej opieką. Zdecydowałam pozostać w kontakcie z lekarzem NFZ, ze względu na badania, które mogłam wykonać bezpłatnie. I tak chodziłam do dwóch specjalistów, ale to prywatna opieka okazała się bezcenną. Na państwowe wizyty chodziłam raz w miesiącu. Oczywiście lekarz wspominał, że mogę przyjść w dowolnej chwili i przyjmie mnie w razie potrzeby. Lekarz zbadał mnie w sumie trzy, albo cztery razy. Natomiast Pani Doktor badała mnie na każdej wizycie, co dostarczało nam wielu bezcennych informacji. Lekarka dostrzegła stan zapalny, drożdżycę i zaleciła odpowiednie leczenie. Wszystko odbywało się w nowoczesnych standardach ginekologii. Ceny wizyt i dodatkowych badań okazały się niskie w porównaniu z zapewnionym bezpieczeństwem.

Podsumowując: jeżeli mamy dobrego ginekologa z NFZ, który zleca badania, bada pacjentki na każdej wizycie, nie boi się wystawić kobiecie zwolnienia lekarskiego to nie ma potrzeby szukania dodatkowych konsultacji. Jednak, gdy lekarz nie bada, nie zleca to warto poszukać innej osoby, która pomoże nam i naszemu maleństwu.

3. Gdy dzieje się coś złego...
W około 26-28 tygodniu ciąży mój brzuch zaczął puchnąć. Puchł na kilka sekund i opadał. Tak w ciągu godziny około 8-10 razy. Na dworze panował ukrop. Dla kobiety w ciąży jest to bardzo obciążające. Bardzo bałam się przedwczesnego porodu i popędziłam do szpitala. Za pierwszym razem otrzymałam leki rozkurczowe, które pomogły na dwa dni. Za drugim razem w zapisie Ktg wyszły silne skurcze macicy i zostałam przyjęta na tygodniową obserwację. Czułam, że to nie jest prawidłowy objaw. Matka wyczuwa zagrożenie. Dlatego warto słuchać swojego instynktu. Bagatelizowanie pewnych sygnałów naszego ciała może skutkować zagrożeniem życia dziecka.

Nie należy się bać, że ktoś na izbie przyjęć nas wyśmieje, powie nam złe słowo. Szpital ma obowiązek nam pomóc. W moim przypadku nie zdarzyło się usłyszeć, że jestem przewrażliwiona. Pamiętajmy, że położna, lekarz to zwykli ludzie. Czasami zmęczeni, wkurzeni, ale w większości gotowi do pomocy.

4. Będzie chłopczyk czy dziewczynka?
Na początku byłam przekonana, że w brzuchu noszę małego chłopaczka. Wszyscy podkreślali, że wyglądam bardzo ładnie. A na usg 20 tygodnia dowiedziałam się, że to mała dziewczynka. Wieść o płci dziecka niczym huragan rozniosła się po mojej całej rodzinie.

5. Niechciane prezenty i pożyczki...
Mam wiele szczęścia w życiu i o wiele spraw nie muszę się martwić. Wybieranie ubranek, szukanie odpowiednich mebli miało mi sprawić przyjemność. I tak było do pewnego momentu. Mój brat cioteczny oddał nam wiele ubranek. Podkreślam słowo oddał - „Zdecyduj co chcesz z tym zrobić, możesz to oddać dalej.” W tej sytuacji przebrałam ubranka i pozostawiłam tylko te, które mi się podobały i były w dobrym stanie. Pozostałe zabrała moja znajoma i podarowała innym mamom.
„Tu ci coś naszykowałyśmy.” Nie jestem fanką różowych kolorów. Po za tym każdy ma inny gust. Nie każda mama musi stroić maleńkie dziecko w rajstopki. W tej sytuacji miałam otrzymać rzeczy, które zdążyłam sobie sama kupić. Innym minusem tej sytuacji była informacja, że to tylko pożyczenie ubranek. Nie mam ochoty sprawdzać co pięć minut czy mała nie zostawiła gdzieś kleksa, bo znajoma znajomej ma odzyskać ubranka w idealnym stanie. Szczerze zrezygnowałam i podziękowałam za takie coś. Ta wielka pomoc i wsparcie to tylko robienie sobie przechowalni z mojego domu co nawet irytowała mojego J.
Obiecałam sobie, że jak ja odchowam dzieciaki to też oddam ubranka i nie będzie mnie interesowało kto oraz co z nimi zrobi.
Najgorsze w niechcianej pomocy jest to, że nikt nie pyta cię o zdanie.
Później zaczęło się kupowanie ubranek, których już nie potrzebuję. Podarunki, które wybierano według własnych potrzeb, a nie naszych. I nie znoszę dopytywania, czy coś mi się podoba z tych prezentów, ponieważ i tak jest już po fakcie.

Prezenty trzeba przyjmować, ale nie warto się nad nimi rozpływać. Szczególnie jeżeli wy macie inne pomysły na wychowanie czy ubieranie dziecka. I śmiało mówcie, że nie chcecie pożyczania ubrań. A jak ktoś się obrazi to jego problem. Nie musimy być jak wszyscy i wychowywać dzieci tak jak brat, ciocia czy babcia.

6. Zdrowa dieta w ciąży.
Moja dieta była oparta na zasadach zdrowego odżywiania. W dalszym ciągu korzystałam z publikacji Ewy Chodakowskiej „Przepis na sukces”. Szukałam informacji w internecie. Od czasu do czasu podjadałam słodkości. Zamawiałam suchsi na ciepło. Pozwalałam sobie na małą filiżankę kawy z ekspresu, gdy miałam niskie ciśnienie. Nie jadłam surowej ryby, mięsa i niedogotowanych jajek. Jadałam sery z mleka pasteryzowanego, dokładnie dopiekałam mięso.


Wystarczy zachować zdrowy rozsądek. Kiedy miałam wyjątkową ochotę na słodkości to sięgałam po mały jogurt naturalny. Obniżał on chęci na słodycze.

7. Ciążowe ubrania
Moje ciało rozmiarowo nie uległo dużej zmianie. Zauważyłam więcej tłuszczyku w okolicy ramion. Zaokrągliła mi się twarz. Do czwartego miesiąca ciąży chodziłam w jeansach. Kiedy zaczął mi rosnąć brzuszek to zamieniłam jeansy na dresy. Udało mi się kupić czarne spodnie ciążowe w H&M za 30 zł. Akurat trafiłam na letnią przecenę. W ósmym miesiącu wygodnie było mi tylko i wyłącznie w legginsach. Uwielbiam zakupy i chodziłam co jakiś czas na przeceny. Kupiłam trzy dłuższe sweterki, dwie bluzeczki ze zwykłych kolekcji.
Nie warto wymieniać całej garderoby. Warto mieć spodnie wyjściowe, wygodne ubrania do chodzenia na co dzień i po domu.

8. Ach te rozstępy...
Na brzuchu nie mam ani jednego rozstępu. Całą ciążę smarowałam go zwykłą oliwką. Za to popękała mi pupa, ale już zamówiłam kosmetyki, które pomogą mi to naprawić. Wysiłek fizyczny pomoże go ujędrnić. Piersi smarowałam specjalnym kremem z serii Macierzyństwo-Pharmaceris. Efekt stosowania jest bardzo dobry.








To tylko kilka spraw, które zapadły mi najbardziej w pamięci. Jeżeli wpadną mi do głowy inne informacje to pojawi się kolejny post.

Lisi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz