Gdy wszystko się sypie...
Koniec narzekania na los. Sami naszymi działaniami możemy odmienić swoje życie. W oczekiwaniu na poród przydarzyło mi się kilka nieciekawych sytuacji.
1. Utracony ząb
W sobotnie popołudnie nabrałam ochoty na popcorn. Zaczęłam go chrupać i niestety wypadł mi kawałek zęba. Na szczęście to szóstka więc spokojnie zaczekałam do poniedziałku. Pierwszy dzień tygodnia miał być dla mnie bardzo intensywny ze względu na badania ktg i niewiedzę na temat tego czy nie zostanę przyjęta na oddział. Co począć z tym zębem? Dziura między siódemką, a szóstką wydawała mi się ogromna.
Na szczęście moja dentystka w pięć minut założyła mi opatrunek stabilizujący. Dzięki temu mogę spokojnie czekać na swoje dziecko i nie stresować się, że może dojść do zapalenia dziąsła.
W perspektywie mam leczenie zęba, ale na tą chwilę opanowałam sytuację.
2. L4 z błędem
W piątek otrzymałam kolejne zwolnienie od swojej lekarki. Po poniedziałkowym ktg J miał dostarczyć je do mojej pracy. Rano zauważyłam, że widnieje na nim błędna data... A moja lekarka miała iść na urlop. Na szczęście udało nam się złapać i poprawić ten błąd.
Te dwie sprawy mogłyby mnie wyprowadzić z równowagi, ale postanowiłam wszystko załatwić. W końcu to my decydujemy o naszym życiu. Mogłabym siedzieć i zamartwiać się zębem, zawieźć źle wypełnione zwolnienie. Niby błahe sprawy, ale nie wiedziałam czy zdążę ze wszystkim przed porodem. W życiu bywa tak, że gdy zbliża się ważne wydarzenie różne sprawy wymykają się nam spod kontroli. Warto wziąć głęboki oddech i zastanowić się nad możliwymi rozwiązaniami.
Lisi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz